czwartek, 3 marca 2011

Wróciłam

Powróciłam do swojego bloga.Już tak dawno nie pisałam, bo po prostu nie miałam czasu. Zachciało się kobiecie studiować to teraz brak czasu.
Bardzo tęsknię za wiosną , mam nadzieję,że szybciutko się pokaże. Marzą mi się znowu wakacje we Francji.Nie wiem dlaczego tak bardzo mnie tam ciągnie.Ta przyroda i zabytki są tak cudowne, że nie sposób o nich zapomnieć. A sama Prowansja zapiera dech w piersiach. Ta lawenda jest tak upajająca.Mogłabym pojechać na całe lato i pracować przy zbiorach lawendy.Myślę czasami o takim pomyśle, ale czas pokaże.Chciałabym jeszcze raz być w Lourdes, ale tak troszkę dłużej niż jeden dzień. To byłby taki pozytywny zastrzyk dla mojej duszy, która mocno w ostatnim czasie była doświadczana.Tam jest tak pięknie jak w bajce. Matuchna dobrze wiedziała jakie wybrać miejsce.
Ona zawsze wie.Człowiek czuje się tam jak w niebie.Mnóstwo osób , które przyjeżdżają do Matuchny , aby błagać o różne duchowe i fizyczne potrzeby i pragnienia. Każdy z bagażem własnych doświadczeń i przeżyć. Każdy liczy na cud. A najważniejsza w tym wszystkim jest nasza wiara i jej moc. Niektórzy przywożą swoich bliskich na noszach, na wózkach czy na łóżkach. Wszyscy chcą być jak najbliżej Naszej Matki. I choćby zaświecił promyk nadziei , ludzie potrafią przemierzyć tysiące kilometrów , aby tam być. Gdy jesteśmy w Lourdes czuje się tak rzeczywistą obecność Matki Bożej, że aż same łzy płyną z oczu a dusza wyrywa się do Niej i chciałaby już tam zostać razem z Nią.Tak bajeczne miejsce, malownicze, wśród gór , przebogata roślinność i ta jaskinia , grota , która daje żródło cudownej wody. Pamiętam jak mój synek musiał
dżwigać te tobołki z woda, troszkę się złościł, ale co się nie robi dla mamy. Pamiętam jak razem płakaliśmy , siedząc na chodniku wieczorem wpatrzeni w to miejsce , gdzie stanęły święte stopy Matuchny. Każdy zatopiony we własne myśli i pragnienia. To była niezapomniana chwila i mam nadzieję przeżyć to jeszcze nie raz.